piątek, 7 stycznia 2011

#7 Siem Reap

Pobudka 7 rano. Soviet czekał już na nas przed hotelem ze swoim odpicowanym tuk tukiem. Plan na dzisiaj - tzw. małe kółko z najważniejszymi świątyniami jak Angkor Wat (największa, najważniejsza i najbardziej znana świątynia w całym kompleksie), Bajon (charakteryzująca się 54 wieżami ozdobionymi 216 smutno uśmiechającymi się twarzami Buddy) oraz Ta Prohm (świątynia w dżungli porośnięta drzewami znana m.in. z Tomb Raidera). Dzięki temu, że odpuściliśmy sobie wschód słońca pierwszego dnia zwiedzania ominęliśmy tłumy zwiedzające Angkor Wat. Zatem w dość komfortowych warunkach mogliśmy spokojnie obejrzeć tą olbrzymią świątynię. Pogoda za to nie ułatwiała nam zadania. Straszny upał, zero chmur. Pot lał się z nas strumieniami i tylko woda sprzedawana przez co drugie dziecko lub ich mamy za standardowego "one dollar" powodowała, że nie padliśmy już po godzinie :) Poza ogromnym Angkor Wat najbardziej podobała mi się Ta Prohm. W przeciwieństwie do innych świątyń tą pozostawiono mniej więcej w takim stanie w jakim ją znaleziono - wielkie drzewa przeciskają się między murami świątyni. Kończąc dzisiejszą wycieczkę zatrzymaliśmy się przy jednej ze świątyń, żeby z jej szczytu obejrzeć zachód słońca nad całym kompleksem. Zmęczeni całym dniem chodzenia i perspektywą wczesnej pobudki następnego dnia wróciliśmy do Siem Reap, skosztowaliśmy tylko lokalnych grillowanych smakołyków (żaby smakowały wybornie) i padliśmy spać.
Następnego dnia pobudka jeszcze wcześniej. Tym razem mieliśmy w planach wschód słońca nad Angkor Wat. Na miejscu standardowe tłumy oczekujące na pierwsze promyki słońca. Od miejscowych można było wypożyczyć krzesło, napić się kawy i w spokoju rozstawić statyw czekając na unikatowe zdjęcie, którego nie można znaleźć na google ;) Sam wschód popsuła nam trochę pogoda. Tym razem zachmurzone niebo i szału nie było - no może poza widokiem tylu turystów:) Dzisiaj do zaliczenia duże kółko i świątynie znacznie oddalone od Angkor Wat. Nam to bardzo pasowało bo było dużo jeżdżenia tuk tukiem zatem przyjemny chłodek w taką pogodę. Wieczorem jeszcze tylko pożegnanie z Siem Reap, khmerskie smakołyki i pamiątki i nasz ostatni wieczór w Kambodży dobiegał końca. Pora wracać do Tajlandii i poleżeć trochę na plażach z kolorowymi drinkami.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz