środa, 24 marca 2010

#6 Tonle Sap

Pobudka wcześnie rano na spead boat. Zawiózł nas koleś z naszego hotelu (gdzie kupiliśmy bilety). Cała podróż miała trwać ok 6h. Gdy zobaczyliśmy naszą łódź nie byliśmy jakoś specjalnie zachwyceni (zamknięta konstrukcja, siedzenia tylko w środku, przez przyciemnione szyby niewiele było widać no i w dodatku gorąco). Jednak po jakimś czasie okazało się, że najlepsze miejsca są na dachu gdzie wszyscy wylegli aby smażyć się na słońcu. Zrobiliśmy podobnie. Przez pierwsze kilka godzin płynęliśmy rzeką podziwiając przy brzegach chatki na wodzie, zwierzęta pasące się na małych terenach nie zalanych wodą i mnóstwo małych łódek głównie z rybakami.Co jakiś czas trafiała się wioska na wodzie. Po jakimś czasie dopłynęliśmy do jeziora Tonle Sap - największego jeziora w Azji południowo-wschodniej.
Rzeczywiście było duże, gdzie nie spojrzysz tam tylko woda. W końcu dopłynęliśmy. Myśleliśmy że na łódce jest gorąco. Bardzo się myliliśmy. W następne kilka dni podczas pobytu w Siem Reap pot leciał z nas cały czas. Po 5min mogłem już wykręcać koszulkę:). Na brzegu czekał na nas pan z tabliczką 'Mr Krupa'. Miał nas zawieźć do miejsca które polecił nam właściciel hotelu z Phnom Penh. To akurat jest całkiem dobra opcja. Od łodzi do Siem Reap jest kilka kilometrów więc i tak trzeba by było wziąć tuk-tuka. My mieliśmy transport za darmo nawet jakby hotel nam się nie spodobał i zdecydowalibyśmy się pójść do innego. Ku naszej uciesze miejscówka okazała się bardzo fajna (hotel z 2005r) i przede wszystkim z klimą :) Po pobieżnym zwiedzeniu Siem Reap pojechaliśmy tuk-tukiem do Angkoru po karnety i na 'gratisowy' zachód słońca - poza samymi widoczkami to była masakra - tłum ludzi z aparatami, każdy chce zrobić zdjęcie. Jak zwykle bezbłędni byli turyści z Japonii:) Nam jakoś udało się zrobić kilka fotek bez japońców w kadrze ale na rozstawienie statywu nie było miejsca. Wróciliśmy do hotelu. Dogadaliśmy się z naszym tuk-tuk drajwerem o ksywce (a może imieniu) Soviet, że będzie nas wszędzie woził przez następne 2 dni (całość za 50$). Jeszcze tylko kolacja w Siem Reap, w którym roiło się od turystów i pora się wyspać przed zwiedzaniem Angkoru (nie zdecydowaliśmy się na wczesną pobudkę przed 5 aby zdążyć na wschód słońca - lenistwo i tym razem wygrało).

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz