sobota, 17 października 2009

ready, steady, go

Jeszcze tylko 12 dni i ruszamy na podbój Indochin. Tajlandia, Laos, Kambodża - już nie mogę się doczekać tych widoków, ludzi, zapachów jedzenia bo czy ktoś oprze się takim smakołykom jak te na zdjęciu? Nie sądzę. Na początek Bangkok - to będzie prawdziwa uczta, tysiące przysmaków z ulicznych straganów (jak to wszystko ogarnąć żeby nie żałować, że czegoś nie spróbowałeś? hmm, ciężka sprawa). Poza tym cała masa ludzi. Całkiem inny świat. Inna mentalność. Zobaczyć i poznać. Tętniący życiem Bangkok, leniwy Laos, Kambodża z jej świątyniami z okresu imperium Khmerów  zniszczona przez wojny czy tajskie tropikalne wyspy już czekające tylko na nas :) Zatem ostatnie przygotowania, ostatnie zakupy i czas na urlop (swoją drogą dlaczego tak mało tego urlopu :/).

9 komentarzy:

  1. Taa te "smakołyki" ze zdjecia naprawde wygladaja... kuszaco, prawie żywo:)

    OdpowiedzUsuń
  2. z taką potrawą to raczej trzeba się streszczać, bo może uciec z talerza :)

    OdpowiedzUsuń
  3. nie ma na co czekać, przyglądać się za dużo nie będziemy ;)

    OdpowiedzUsuń
  4. oj nie wiem - niektorzy chyba beda sie troche przygladac :P

    OdpowiedzUsuń
  5. no Aga ale świerzutkiego, chrupiącego świerszczyka to chyba spróbujesz?;)

    OdpowiedzUsuń
  6. chyba...

    poza tym pisze sie świeży :P
    widzisz - ja juz sie nauczylam

    OdpowiedzUsuń
  7. dżizus, wokół sami nauczyciele ;)

    OdpowiedzUsuń