piątek, 20 listopada 2009

koh chang

Widzę ze żaden z moich postów wysłanych przez telefon się nie pojawił z ostatnich kilku dni:/ no to krótkie streszczenie:) Po Luang Prabang dostaliśmy się samolotem i nocnym autobusem na wyspę Don Det w krainie 4 tysięcy wysp na Mekongu. Tam generalnie nic się nie działo, spokój - prąd tylko przez chwile w ciągu dnia. Wypożyczylismy rowerki i objeździlismy Don Det i sąsiednią wyspę. Woda w Mekongu jest niesamowicie ciepła i orzeźwiająca po upałach w tamtych rejonach. Poznaliśmy ostatniego dnia jedyna osobę z Polski w Laosie i jak się okazało dziewczyna rekrutowała naszego znajomego Marcina Z. do pracy w Dublinie :) Następnie pojechaliśmy do Phnom Pehn - stolicy Kambodży (12 długich godzin:/). Miasto strasznie głośne, pełno żebrajacych dzieci albo sprzedających jakieś pierdoły (za to jedzenie bardzo dobre - zwłaszcza Amok). Następny przystanek - Siem Reap i dwudniowe zwiedzanie Angkoru (trochę się nałazilismy, upały były niesamowite - chyba nigdy w życiu się tak nie wypociłem :)) Z Siem Reap pojechaliśmy z powrotem do Tajlandii wylegiwać się na plażach. Siedzimy tam już kilka dni (najpierw backpakerska Lonelly Beach, poźniej bardzo spokojna i odludna Long Beach a dzisiaj przyjechaliśmy na White Sand Beach poleżec ostatnie 2 dni z emerytami na plaży na leżaczkach z zimnym piwkiem:) W niedzielę niestety powrót:/ Samolot mamy po 23 wiec będziemy musieli stad wyruszyć ok południa. No trudno, czas na powrót. Do zobaczenia w przyszłym tygodniu:)

1 komentarz:

  1. Rozumiem, że nie macie wyrzutów sumienia z powodu poczucia zmarnowanego czasu... ;-)

    OdpowiedzUsuń